i upiększył go wszelkimi ozdobami... Wstań [Włodzimierzu], spójrz
na dziecię swoje Jerzego!... Spójrz, jego Bóg wywiódł z twego ciała,
spójrz na ozdobę tronu twej ziemi, ciesz się, i raduj się! Razem z
nim zobacz swoją synową Irenę. Zobacz wnuki swoje i prawnuki, jak
cieszą się zdrowiem, jak są chronieni Boską opieką... jak wychwalają
Chrystusa, jak oddająmu pokłon... Szczególnie pomódl się za swego
syna, pobożnego władcę naszego Jerzego... [aby] mógł wraz z tobą stać
przed tronem Boga Wszechmogącego i przyjąć od niego koronę niebieskiej
chwały”; (tłum. MSR)
W tej wzniosłej przemowie, wygłoszonej -
jak się przypuszcza - publicznie 15 lipca 1050 roku podczas liturgii w
soborze Sofijskim, w odnaleźć można echa retoryki bizantyńskiej,
ale także
- co uderzające - bizantyńskich ekphraseis. Trudno bowiem oprzeć się
wrażeniu, iż tego dnia Hilarion wskazywał wiernym nie tylko zgromadzoną
w świątyni książęcą rodzinę, ale może
przede wszystkim rozciągającą się
poniżej empory książęcej monumentalną kompozycję fundacyjną, która
niemal dosłownie unaoczniała wygłaszane słowa. W świetle tego
przekazu istotnie przy tronie Chrystusa - spowiednika mógł stanąć
zmarły książę orędujący w intencji swego syna i dziedzica. Eschatologiczna
wymowa tej kompozycji fundacyjnej, uwydatniona także jej miejscem na ścianie
zachodniej, gdzie zwykle przedstawiano sceny o takich właśnie treściach,
z pewno-
ścią wpisana była w całość programu malowideł w zachodniej części
świątyni, jednak malowidła te nie zachowały się. W.N. Łazariew w hipotetycznej
rekonstrukcji programu ikonograficznego w części zachodniej na sklepieniu
umieścił Wjazd do Jerozolimy oraz Wskrzeszenie Łazarza, a ponad emporą
książęcą - Opłakiwanie Chrystusa.
Kluczem do zrozumienia wymowy ideowej tego typu „aktualnych” przedstawień
jest więc nie pojęcie czasu historycznego (ziemskiego), lecz fundamentalne
dla zrozumienia istoty kultury średniowiecznej pojęcie czasu eschatologicznego.
Jarosław, stając przed Chrystusem, wkracza w ten drugi wymiar. W takim kontekście
rozpatrywana fundacja soboru, nie jest tylko manifestacją książęcej chwały,
lecz może przede wszystkim formą jego pobożnej modlitwy o odpuszczenie grzechów.
Przekonują o tym również słowa Hilariona, który taką wykładnię doczesnych
działań kijowskiego władcy przedstawił w przytoczonej Pochwale.
Gertruda, od roku 1054 księżna kijowska, z pewnością
bywała w soborze Sofijskim, tytularnej świątyni Kijowa. Czy mogło umknąć jej uwadze
malowidło, na którym uwieczniony został jej mąż? Jeśli je widziała, była też świadoma
jego wymowy ideowej i potrafiła rozpoznać poszczególne postacie - przecież to zbiorowy
portret rodziny jej męża. Podobnie, jeśli istotnie uczestniczyła we wspomnianej
liturgii 15 lipca, musiała słowa Hilariona odnieść do własnej rodziny, szczególnie
gdy Hilarion wymienił nie tylko dzieci Włodzimierza, ale i wnuki i prawnuki, a
więc - dopowiedzmy - także Izjasława i Jaropełka.
Wydaje się więc oczywiste, że gdy podjęła myśl o uwiecznieniu swego syna jako
panującego władcy